Opublikowany w 2003 roku koncertowy album Led Zeppelin "How the West Was Won", na którym znalazły się fragmenty koncertów z 1972 roku (z L.A. Forum i Long Beach Arena).
Wykonawca: | Led Zeppelin |
INFORMACJE DODATKOWE: | |
Rodzaj albumu: | Koncertowy |
Data wydania albumu: | 27 maja 2003 |
Produkcja: | Jimmy Page |
Wydawca: | Atlantic |
Style: | Blues Rock, Hard Rock, Heavy Metal |
Jimmy Page jest zdania, że te nagrania pochodzą z czasów, gdy Led Zeppelin był w najwyższej formie. I trudno z nim polemizować. Materiał wydany na How The West Was Won zarejestrowano 25 i 27 czerwca 1972 podczas koncertów w L.A. Forum i Long Beach Arena w Kalifornii, czyli mamy do czynienia z zapisem wcześniejszym o rok niż zawartość The Song Remains The Same.
Od razu powiedzmy o jedynym poważnym mankamencie tej płyty. Dziwne jest brzmienie perkusji, jakby wzięte ze zwykłego heavy metalu. A przecież John Bonham powinien brzmieć... jak John Bonham! Ciężko, potężnie, tak jak na innych albumach Zeppelina. O popełnienie przekłamania podejrzewam Kevina Shirleya, który miksował ten materiał (a który wcześniej podpadł mi, zmieniając firmowe brzmienie Nicko McBraina z Iron Maiden). Tym bardziej szkoda, bo pod względem repertuaru i wykonania trzypłytowy How The West Was Won jest bez zarzutu. Zaś jeśli chodzi o interakcję z publicznością to najlepszy z koncertowych albumów Zeppelina.
Podobnie jak na BBC Sessions, nie najlepiej wypada Immigrant Song. Muzycy nie mogą załapać należytej energii. W Heartbreaker to samo, numer jest niepotrzebnie wydłużony do ponad siedmiu minut. Dopiero od Black Dog wszystko gra jak należy. Zespół promował wówczas Houses Of The Holy, więc z tej płyty mamy trzy zeppelinowe średniaki: Dancing Days, The Ocean i Over The Hills And Far Away, z których najlepiej, najbardziej energetycznie, prezentuje się ten ostatni. Na albumie słyszymy jeszcze cytaty z The Crunge i Walter’s Walk – w Dazed And Confused, w wersji ciekawszej niż na The Song Remains The Same, choć użyto tu tych samych środków wyrazu („dialogi” Planta i Page’a, gra na gitarze smyczkiem itd). Wartość wydawnictwa podnosi set akustyczny, który wywołuje podobne szaleństwo na widowni, jak Stairway To Heaven. No, ale przecież słuchamy Going To California, a koncert, z którego piosenka pochodzi, tam właśnie ma miejsce, poza tym Bron-Yr-Aur Stomp jak mało który numer prowokuje do wyklaskania rytmu. Końcówka płyty to kolejny popis zespołu: Whole Lotta Love trwa ponad 20 minut i przynosi zwyczajową wiązankę standardów: obok „żelaznego” Boogie Chillun Hookera grupa serwuje m.in. wesoły Hello Mary Lou i Goin’ Down Slow Jamesa Burke’a Odena. W Rock And Roll grzeją jak zawsze. A w rozbudowanym Bring It On Home stylowo kreują klimat i w części hardrockowej, i w bluesowej, z harmonijką...
How The West Was Won od początku sprzedawało się świetnie (debiut na liście „Billboardu” od razu na pozycji pierwszej). Nic dziwnego, bo album jest bardzo wartościowy – choć mógłby być lepszy, gdyby brzmienie było naturalne. No i gdyby jeszcze znalazło się na nim wykonywane na tamtych koncertach Thank You. [2009]